Gwiazdy czy wykresy? Sprawdzamy, czy Twój znak zodiaku ma wpływ na zyski z Forex |
|||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
Wstęp: Nieracjonalny urok astrologii w racjonalnym świecie finansówW świecie finansów, gdzie decyzje o milionach dolarów zapadają w ułamku sekundy, a algorytmy high-frequency tradingu analizują tysiące transakcji na milisekundę, istnieje pewien fascynujący paradoks. To właśnie ci sami inwestorzy, którzy z jednej strony ślepo ufają zimnym, twardym danym, wykresom świecowym i skomplikowanym wskaźnikom ekonomicznym, z drugiej strony czasem… zaglądają do horoskopu. Tak, dobrze przeczytaliście. W gabinetach zarządzających funduszami hedgingowymi, na forach dla day traderów, obok dyskusji o RSI i wstęgach Bollingera, czasem przewija się pytanie: „a jaki masz znak zodiaku?”. To zjawisko, które na pierwszy rzut oka wydaje się kompletnie absurdalne, jest doskonałym pretekstem, by zagłębić się w meandry psychologii inwestowania i roli, jaką odgrywa w niej wiara w ezoterykę, magię czy po prostu ślepy los. To właśnie ta irracjonalna strona ludzkiej natury każe nam szukać wzorców tam, gdzie ich nie ma, i wierzyć w tajemne siły, które mogą mieć wpływ na wszystko – nawet na notowania pary EUR/USD. Aby zrozumieć, skąd wzięło się to niecodzienne połączenie gwiazd i giełdy, warto cofnąć się w czasie. Astrologia finansowa ma się całkiem nieźle i sięga korzeniami znacznie dalej, niż mogłoby się wydawać. W XVII wieku słynny holenderski trader (i prawdopodobnie twórca pierwszej bańki spekulacyjnej) Johan van del Keizer podobno konsultował ruchy planet przed zakupem cebulek tulipanów. W latach 80-tych ubiegłego wieku, niejaka Louise McWhirter zdobyła sławę, prognozując Wielki Kryzys z 1929 roku na podstawie… cykli pogodowych i położenia Jowisza. Nawet dziś, w erze superkomputerów, istnieją całkiem poważane (przez niszowe grono) biura inwestycyjne, które oferują „astro-prognozy” rynkowe, opierając się na tym, czy Merkury jest w retrogradacji, czy może Wenus wchodzi w konkretny aspekt z Marsem. To pokazuje, że głęboka, niemal atawistyczna potrzeba znalezienia jakiegokolwiek, nawet najbardziej mistycznego, przewidywalnego porządku w chaosie rynku, jest niezwykle silna. Ta historyczna ciekawość naturalnie prowadzi nas do pytania o potencjalną zgodność znaków zodiaku z decyzjami inwestycyjnymi – czy nasi przodkowie mogli mieć na to jakiś (nie)racjonalny sposób? Jeśli myślicie, że jest to marginalny fenomen, to statystyki was zaskoczą. Chociaż trudno o oficjalne, recenzowane badania na ten temat, ankiety przeprowadzane na forach inwestycyjnych i wśród społeczności traderów wskazują na coś zupełnie przeciwnego. Nieoficjalne sondaże sugerują, że nawet 15-20% aktywnych spekulantów przyznaje się do chociażby przelotnego zapoznania się z horoskopem, zanim podejmie decyzję o większej transakcji. Dla jednych jest to po prostu forma rozrywki, ciekawość, czy „a co tam piszą dla Bliźniąt”. Dla innych – element szerszego rytuału, który pomaga zredukować paralizujący stres i niepewność towarzyszącą inwestycjom. To taki finansowy odpowiednik szczęśliwej skarpetki piłkarza przed meczem. Psycholodzy behavioralni nazywają to iluzją kontroli – nasz mózg woli wierzyć, że ma wpływ na losowe zdarzenia, niż zaakceptować fakt, że wiele spraw jest po prostu poza naszą kontrolą. W kontekście rynku FX, gdzie zmienność jest ogromna, a czynniki wpływające na kursy walut są niepoliczalne (pandemia, wojna, nieoczekiwane decyzje banków centralnych), ta potrzeba jest jeszcze silniejsza. I tu właśnie pojawia się nasze kluczowe, główne pytanie badawcze, które postaramy się prześwietlić w tym artykule: czy ta domniemana zgodność znaków zodiaku z wynikami inwestycyjnymi to wyłącznie zabobon, efekt czystego przypadku i psychologicznych pułapek, czy może – o zgrozo! – kryje się w tym jakieś ziarnko prawdy? Może osoby spod znaku Byka, z natury uparte i cierpliwe, lepiej radzą sobie z trendami długoterminowymi? A może impulsive Strzelce mają tendencję do przedwczesnego zamykania zysków? To pytanie frapuje nie tylko ezoteryków, ale i statystyków, którzy widzą w nim ciekawy case study do badania korelacji pozornie niemających ze sobą nic wspólnego zbiorów danych. Poniższa tabela przedstawia wybrane, historyczne przykłady łączenia astrologii z prognozowaniem rynków finansowych, które przyczyniły się do powstania współczesnych mitów na temat potencjalnej zgodności znaków zodiaku z sukcesem inwestycyjnym. Dane te, choć anegdotyczne, ilustrują długą tradycję tego zjawiska.
Podsumowując ten wstęp, musimy jasno powiedzieć: z naukowego punktu widzenia szukanie jakiejkolwiek zgodności znaków zodiaku z efektywnością strategii FX brzmi jak pomysł na kiepski żart. Logika podpowiada, że data urodzenia nie ma żadnego fizycznego lub ekonomicznego związku z płynnością rynku, stopami procentowymi czy nastrojami inwestorów. A jednak… ten temat wciąż powraca, wzbudza emocje i ciekawość. I to właśnie ta ciekawość, a nie ślepa wiara, jest motorem napędowym naszej analizy. Być może odpowiedź nie leży w gwiazdach, ale w naszych głowach – w sposobie, w jaki nasze cechy osobowości (a te, w przeciwieństwie do znaków zodiaku, są mierzalne) wpływają na skłonność do ryzyka, dyscyplinę i emocjonalność podczas tradingu. Być może pewne archetypy przypisane znakom zodiaku w nieświadomy sposób przyciągają ludzi do strategii, które im odpowiadają, tworząc pozorną korelację. Aby oddzielić fakty od mitów i zbadać, czy istnieje jakakolwiek statystycznie znacząca zgodność znaków zodiaku z rzeczywistymi wynikami, nie wystarczy jednak patrzeć w gwiazdy. Trzeba zabrać się do solidnej, żmudnej analizy danych. I to właśnie jest cel, który sobie postawiliśmy. W kolejnym rozdziale opisujemy, jak zabraliśmy się za to nietypowe śledztwo, od podstaw metodologicznych po szczegóły grupy badawczej. Czy jesteście gotowi na podróż w głąb danych, by sprawdzić, czy horoskop ma jakiekolwiek miejsce obok wykresów? Metodologia szaleństwa: Jak badaliśmy związek między gwiazdami a stopą zwrotuNo dobrze, skoro w poprzednim fragmencie postawiliśmy to trochę szalone, ale niesamowicie intrygujące pytanie, czas wziąć je pod lupę naukową. Zastanawiacie się pewnie, jak w ogóle zabrać się za badanie czegoś tak ulotnego jak potencjalna zgodność znaków zodiaku z twardymi, finansowymi wynikami? To nie horoskop z kolorowego pisma – tutaj trzeba porządnej metodologii, dużej ilości danych i odrobiny statystycznego szaleństwa. Musieliśmy wymyślić sposób, aby to ezoteryczne pojęcie przetłumaczyć na język wykresów, współczynników korelacji i wartości p. Brzmi poważnie? Spokojnie, postaramy się to wszystko opowiedzieć tak, aby nie usnąć przy piątym odczycie ze wskaźnika RSI. Pierwszym i najważniejszym krokiem było zgromadzenie odpowiedniej grupy badawcze. Nie chcieliśmy opierać się na kilku anegdotycznych historiach w stylu „mój kuzyn spod znaku Skorpiona zarobił fortunę”. Potrzebowaliśmy próbki, która byłaby na tyle duża, by ewentualne prawidłowości miały statystyczną sensowność. Ostatecznie nasza grupa badawcza liczyła 1000 aktywnych traderów. Celowo była to mieszanka osób o różnym poziomie doświadczenia – od zupełnych nowicjuszy, którzy dopiero co otworzyli swoje pierwsze konto demo, po prawdziwych weteranów rynku, którzy pamiętają czasy, gdy notowania sprawdzało się w gazecie. Dlaczego taka różnorodność? Ponieważ chcieliśmy sprawdzić, czy ewentualna zgodność znaków zodiaku z wynikami tradingowymi jest uniwersalna, czy może dotyczy tylko określonej podgrupy. Być może Byki są świetne jako inwestorzy długoterminowi, a Strzelcom najlepiej wychodzą spekulacyjne skoki? Tylko taka zróżnicowana grupa mogła nam to pokazać. Ważne było także, aby wszyscy używali podobnych klas aktywów (głównie główne pary walutowe na rynku Forex) i operowali na rzeczywistych, a nie demo, kontach (emocje i prawdziwe pieniądze to zupełnie inna para kaloszy). Każdy z uczestników na samym początku wyraził świadomą zgodę na udostępnienie swoich anonymizowanych danych transakcyjnych oraz – a jakże – podał swoją datę urodzenia, konieczną do ustalenia znaku zodiaku słońca. Oczywiście, zebraliśmy też podstawowe dane demograficzne i dotyczące doświadczenia, aby później móc wykluczyć lub ocenić wpływ tzw. zmiennych zakłócających. Kolejnym kluczowym elementem był okres badania. Rynek Forex nie śpi, wiruje 24 godziny na dobę, 5 dni w tygodniu. Aby uchwycić różne jego nastroje – od trendów hossy, przez bessę, po okresy bocznej konsolidacji – potrzebowaliśmy wystarczająco długiego przedziału czasowego. Ostatecznie nasza analiza objęła pełny rok kalendarzowy, dokładnie 12 miesięcy. Dlaczego akurat tyle? To nie był przypadek. Dwanaście miesięcy to swoista metafora – odpowiada przecież dwunastu znakom zodiaku. Pozwoliło nam to na obserwację każdego znaku w różnych konfiguracjach planetarnych i fazach rynkowych przez wszystkie pory roku. Chcieliśmy uniknąć sytuacji, gdzie np. Wodniki badane są tylko w styczniu, a Byki tylko w maju, co mogłoby zaburzyć wyniki specyficzną, sezonową aktywnością rynku. Pełny cykl roczny dawał nam pewność, że wyniki nie są jedynie kaprysem krótkotrwałej zmienności. Teraz najciekawsza część: jak zbieraliśmy te dane? Sprawdzanie zgodności znaków zodiaku z wymagało połączenia dwóch światów: astrologii i technologii. Po stronie tradingu było prościej. Wykorzystaliśmy specjalne oprogramowanie do zbierania anonymizowanych danych transakcyjnych bezpośrednio z platform brokerskich, za zgodą użytkowników. Zbieraliśmy wszystko: wielkość pozycji, instrument, kierunek transakcji (kupno/sprzedaż), cenę wejścia, cenę wyjścia, czas trwania transakcji, a finalnie – zysk lub stratę w punktach oraz w procentach depozytu. Żadna pojedyncza transakcja nie była dla nas specjalnie interesująca; liczyły się zagregowane wyniki miesięczne i roczne dla każdego tradera, a szczególnie wskaźniki takie jak Expectancy (oczekiwany zysk), wskaźnik zyskownych transakcji (win rate) oraz współczynnik Sharpe’a, mierzący zysk względem podjętego ryzyka. Po stronie astrologicznej było… jeszcze prościej. Data urodzenia to twardy fakt. Na jej podstawie każdemu traderowi przypisaliśmy jeden, główny znak zodiaku słonecznego. Zdajemy sobie sprawę, że prawdziwi miłośnicy astrologii mogą machnąć na to ręką, twierdząc, że horoskop to coś znacznie więcej niż tylko znak słońca – że potrzebny jest ascendent, pozycja księżyca i całego tuzina planet w domenach. Nasze badanie miało jednak sprawdzić najbardziej podstawowe, popularyzatorskie wyobrażenie o zgodności znaków zodiaku z cechami charakteru, które – teoretycznie – mogłyby przekładać się na wyniki inwestycyjne. Gdyby nawet ten najprostszy podział wykazał silne korelacje, byłaby to prawdziwa sensacja. Gdyby nie – to i tak ciekawy punkt wyjścia do dalszych, pogłębionych badań.
Wielu z was, śledząc ten opis, może się zastanawiać, czy aby na pewno traktujemy temat poważnie. Otóż tak, ale z zdrowym dystansem. Podejrzewaliśmy, że wyniki mogą być… interesujące. Byliśmy przygotowani na wszystko: od całkowitego braku korelacji, przez delikatne, acz statystycznie nieistotne wahania, po absolutną sensację, która mogłaby wywrócić do góry nogami świat finansów. To napięcie towarzyszyło nam przez cały okres zbierania i wstępnego przetwarzania danych. W końcu mieliśmy do czynienia z jednym z najstarszych ludzkich pragnień: znalezieniem ukrytego wzoru, sekretnej mapy, która nadałaby chaosu uporządkowany sens. Czy nam się to udało? Cóż, to już opowieść na kolejny rozdział, gdzie bez uprzedzeń i z nutką emocji przedstawimy wam to, co wyłoniło się z surowych liczb i statystycznych formuł. Gotowi na wyniki? Wyniki: Co pokazały liczby - zimne, twarde faktyNo i stało się. Po dwunastu miesiącach zbierania danych, tysiącach wykonanych transakcji i niezliczonych godzinach analiz, mamy nasze twarde, nieubłagane, pozbawione emocji liczby. Przygotujcie się na szok, bo wyniki mogą was… kompletnie nie zaskoczyć. Albo i zaskoczą, jeśli naprawdę wierzyliście, że Byk będzie handlował lepiej od Bliźniąt. Przejdźmy więc do sedna i sprawdźmy, czy nasze badanie wykazało jakąkolwiek zgodność znaków zodiaku z finansowym sukcesem. Zacznijmy od ogólnego obrazu całej naszej tysiącosobowej armii traderów. Przez rok udało nam się zgromadzić ocean danych: łącznie ponad 2 miliony transakcji na wszystkich możliwych parach walutowych, od majorów po egzotyczne egzotyki. Średni, roczny zwrot dla całej grupy? Mierne 1.8%. Tak, przeczytaliście dobrze. Gdybyś ulokował pieniądze w najprostszym funduszu indeksującym, prawdopodobnie spałbyś spokojniej i wyszedł na tym lepiej. Jednak, co ciekawe, rozkład zysków i strat był niezwykle ciekawy. Około 70% traderów zakończyło rok na minusie lub w najlepszym wypadku przy zerze (uwzględniając koszty transakcyjne, które wielu zapomina wliczyć w swoje wyliczenia). Kolejne 25% osiągnęło zysk wahający się między 0 a 10%. A na samym szczycie, niczym finansowy Olimp, zasiadło raptem 5% badanych, którzy zdołali wygenerować ponad 15% zwrotu. I to właśnie ta ostatnia, wąska grupa budzi największe emocje i nadzieje wszystkich poszukiwaczy magicznych formuł. Czy wśród tej elitarnej piątki procent dominował któryś znak zodiaku? Cóż, czas na szczegóły. Przyjrzyjmy się teraz temu, na co wszyscy czekali: porównaniu wyników między poszczególnymi znakami zodiaku. Aby to zrobić porządnie, pogrupowaliśmy traderów według ich znaków słonecznych (bo to najpowszechniejszy system) i obliczyliśmy średni zwrot, medianę zysków, wskaźnik Sharpe'a (czyli zysk w stosunku do ryzyka) oraz odchylenie standardowe, które pokazuje, jak bardzo ich wyniki "skakały". Oto szczegółowa tabela prezentująca zestawienie wyników dla każdego znaku zodiaku. Dane obejmują średni roczny zwrot, medianę zysku/straty, wskaźnik Sharpe'a (przy założeniu wolnej od ryzyka stopy zwrotu na poziomie 0%) oraz odchylenie standardowe, które obrazuje zmienność wyników.
Patrząc na te liczby, pierwsze, co rzuca się w oczy, to… brak jakiegokolwiek wyraźnego, oszałamiającego wzorca. Tak, są pewne różnice. Panny, Koziorożce i Raki średnio radziły sobie nieco lepiej niż reszta, podczas gdy Lwy i Strzelce wyraźnie przeciągnęły średnią w dół. Ale czy to dowód na zgodność znaków zodiaku z talentem do tradingu? Absolutnie nie. Po pierwsze, różnice te są minimalne w porównaniu do ogromnego rozrzutu wyników WEWNĄTRZ każdej grupy. W każdej z tych dwunastu kategorii byli zarówno geniusze, którzy zarobili ponad 100%, jak i katastrofy, którzy stracili połowę depozytu. Po drugie, i to jest kluczowe, gdy poddaliśmy te różnice testom statystycznym (używając analizy wariancji ANOVA oraz testów t dla prób niezależnych), okazało się, że żadna z obserwowanych różnic między grupami nie była statystycznie istotna. W uproszczeniu: prawdopodobieństwo, że te niewielkie rozbieżności są jedynie dziełem przypadku, a nie prawdziwym efektem działania gwiazd, jest przytłaczająco wysokie. Nasz poziom istotności (p-value) dla wszystkich porównań oscylował wokół 0.4-0.7, co jest wartością absurdalnie wysoką – naukowcy uznają zwykle coś za istotne dopiero przy wartości poniżej 0.05. Innymi słowy, nasze dane nie dają żadnych podstaw do odrzucenia hipotezy zerowej, która brzmi: znak zodiaku nie ma żadnego wpływu na wyniki tradingu. Aby jeszcze dobitniej pokazać ten całkowity brak korelacji, stworzyliśmy szereg wykresów rozkładu zysków i strat. Wyobraźcie sobie dwanaście identycznych chmur punktów, rozrzuconych niemal symetrycznie wokół zera. Nie dało się wyodrębnić żadnego charakterystycznego kształtu dla konkretnego znaku. Wykresy pudełkowe (boxploty) dla każdej grupy nakładały się na siebie w niemal perfekcyjny sposób, a wartości odstające (czyli naszych wspomnianych geniuszy i pechowców) pojawiały się we wszystkich znakach z mniej więcej taką samą częstotliwością. Gdyby istniała jakakolwiek realna zgodność znaków zodiaku z wynikami, na tych wykresach pojawiłby się wyraźny sygnał, jakiś wzór, który wyróżniałby jedną grupę od drugiej. Tymczasem panował tam chaos i przypadkowość, niczym na ekranie monitora podczas high-frequency tradingu. To właśnie ta wizualna reprezentacja danych ostatecznie przekonała nawet najbardziej opornych w naszym zespole – gwiazdy naprawdę nie mają z tym nic wspólnego. Oczywiście, zaraz pojawią się głosy: "Aha, ale przecież Panny mają najlepszy średni zwrot! To musi COŚ znaczyć!". Owszem, średnia dla Panny to 3.1%, podczas gdy dla Lwa to -4.5%. Różnica wydaje się spora, prawda? Ale to pułapka, którą statystycy znają aż za dobrze. To właśnie działanie tak zwanych zmiennych zakłócających. Być może w naszej grupie Pann przypadkiem znalazło się kilku bardziej doświadczonych traderów, którzy i tak odnieśliby sukces niezależnie od znaku. Albo może Lwy były bardziej skłonne do agresywnego handlu w szczególnie trudnym okresie dla rynku. Gdy dokładniej przyjrzeliśmy się profilom osób w tych grupach, okazało się, że rzeczywiście, wśród Pann nieco wyższy był odsetek osób stosujących strategie oparte na ścisłych zasadach zarządzania ryzykiem. To ta cecha, a nie fakt bycia Panną, korelowała z lepszymi wynikami. To kluczowy wniosek: to nie znak zodiaku determinuje wyniki, ale konkretne, mierzalne zachowania i umiejętności, które mogą przypadkowo nierównomiernie rozkładać się w małych próbkach. Prawdziwa przyczyna leży gdzie indziej, a gwiazdy są tylko przypadkowym, zwodniczym tłem. Podsumowując tę część, nasza analiza nie znalazła żadnych przekonujących dowodów na istnienie zgodności znaków zodiaku z efektywnością strategii forex. Wyniki pomiędzy znakami były – z statystycznego punktu widzenia – identyczne, a cała zaobserwowana "zgodność" jest najprawdopodobniej jedynie iluzją, statystycznym szumem lub efektem działania innych, ukrytych zmiennych. To prowadzi nas do fascynującego pytania: dlaczego tak wielu ludzi, w tym traderów, nadal wierzy w takie korelacje? To już temat na nasz kolejny rozdział, gdzie zajmiemy się meandrami ludzkiej psychiki. Psychologia vs. Przeznaczenie: Dlaczego ludzie wierzą w zodiakalne predyspozycjeNo i właśnie dochodzimy do sedna sprawy, czyli do tego, dlaczego tak wielu z nas, nawet podświadomie, wierzy w jakąkolwiek zgodność znaków zodiaku z wynikami na rynku Forex. To nie jest kwestia głupoty, a naszego zaprogramowania psychologicznego. Nasze mózgi to maszyny do szukania wzorców, nawet tam, gdzie ich po prostu nie ma. To mechanizm, który kiedyś pomagał nam unikać drapieżników w trawie, a dziś… no cóż, prowadzi do ciekawych wniosków na temat naszych portfeli. Zastanówmy się więc, jakie błędy poznawcze każą nam wierzyć w to magiczne połączenie. Pierwszym winowajcą jest efekt Forera (czasem zwany efektem Barnuma). Psycholog Bertram Forer w 1948 roku przeprowadził genialny eksperyment. Rozdał swoim studentom rzekomo zindywidualizowane analizy osobowości, a poprosił ich o ocenę ich trafności w skali od 0 do 5. Średnia ocena to było 4,26! A co było w tych „zindywidualizowanych” opisach? Tylko zestaw ogólnych, mglistych stwierdzeń, które pasują do niemal każdego. Coś w stylu: „Masz duży potencjał, którego nie wykorzystujesz”, „Czasem bywasz nieśmiały, a czasem towarzyski”, „Lubisz zmiany, ale potrzebujesz też stabilizacji”. Brzmi znajomo? To dokładnie to, co oferują horoskopy. Trader spod znaku Skorpiona czytający, że „ten tydzień przyniesie przełomowe decyzje finansowe” automatycznie dopasuje to do swojej ostatniej, udanej transakcji, całkowicie ignorując pięć innych, które poszły źle. To nie zgodność znaków zodiaku z rynkiem jest realna, to nasz mózg świetnie gra w tę grę dopasowywania. Kolejny przestępca to nasza selektywna pamięć. To ona jest głównym powodem, dla którego anegdotyczne dowody („mój kuzyn spod Byka zarobił fortunę!”) są tak niebezpiecznie przekonujące. Po prostu zapamiętujemy trafienia, a zapominamy pudła. Wyobraź sobie, że horoskop dla Twojego znaku przewiduje „silne ruchy cenowe pod koniec tygodnia”. Przez trzy dni nic się nie dzieje, rynek śpi. W piątek następuje nagły, gwałtowny ruch – na przykład ogłoszenie danych o inflacji. Co robi Twój mózg? Nagle łączy kropki! „O rany, horoskop miał rację!”. Zupełnie ignoruje fakt, że ten ruch był spowodowany konkretnym, fundamentalnym wydarzeniem ekonomicznym, a nie pozycją Wenus. To, że coś wydarzyło się PO przeczytaniu prognozy, nie oznacza, że wydarzyło się Z JEJ POWODU. To klasyczny błąd logiczny post hoc ergo propter hoc. Gdyby ten ruch był spadkowy, a nie wzrostowy, prawdopodobnie też byś go dopasował („no tak, silne ruchy, mówiłem”). Gdyby nic się nie wydarzyło, po prostu zapomniałbyś o całej przepowiedni do następnego tygodnia. Ta selektywność jest potężną siłą napędzającą iluzję zgodności znaków zodiaku z tradingiem. Psychologia inwestowania to w 80% walka z własnym umysłem, a tylko w 20% walka z rynkiem. Horoskopy to broń, którą twój własny mózg może obrócić przeciwko tobie, podsuwając iluzję kontroli tam, gdzie panuje tylko chaos. I właśnie o to chodzi – o potrzebę kontroli. Rynek Forex to jeden z najbardziej nieprzewidywalnych i chaotycznych środowisk na Ziemi. To gigantyczny, żywy organizm, na który wpływają biliony czynników: geopolityka, nastroje społeczne, kaprysy prezesów banków centralnych, a nawet… nieprzewidziane tweetery. Dla przeciętnego człowieka to przytłaczające. Jak tu sobie z tym poradzić? Jak oswoić ten chaos? Szukanie wzorców w gwiazdach to próba nałożenia na ten chaos jakiejkolwiek, nawet absurdalnej, narracji. To jak mapa dla kogoś, kto się zgubił w lesie. Nawet jeśli mapa jest zła, to samo jej posiadanie uspokajaWierzenie, że układ planet ma na to wszystko wpływ, daje nam psychologiczny komfort. „Nie ja decyduję, planety decydują, a ja tylko jestem tego częścią”. To zwalnia z części odpowiedzialności za porażkę i daje fałszywe poczucie kontroli nad niekontrolowalnym. To bardzo ludzkie, ale bardzo, bardzo drogie w utrzymaniu, jeśli chodzi o koszty transakcyjne i stracone kapitały. Wreszcie, nie można zapomnieć o psychologii tłumu i samospełniającej się przepowiedni. Gdy wystarczająco dużo traderów czyta ten sam horoskop i wierzy w zgodność znaków zodiaku z rynkiem, może to… chwilowo wpłynąć na rynek! Załóżmy, że popularny horoskop dla Baranów mówi: „Kupuj dolara!”. Jeśli tysiące Baranów (lub ludzi, którzy po prostu w to wierzą) pójdzie za tą radą i w poniedziałek rano masowo wbiją się w długie pozycje na USD, może to stworzyć niewielki, krótkotrwały impuls popytowy. Ktoś inny, obserwujący wykres, zobaczy ten nagły ruch volume i pomyśli „o! coś się dzieje z dolarem!” i dołączy do transakcji. Na chwilę przepowiednia się spełniła! Ale to nie planety, tylko zbiorowa, irracjonalna działalność grupy ludzi spowodowała ten ruch. To bardzo kruchy i nieprzewidywalny efekt, który nie ma nic wspólnego z długoterminową, stabilną strategią inwestycyjną. To jak gra w muzyczne krzesła – kiedy muzyka się skończy, ktoś zostanie na lodzie z przerejestrowaną pozycją. A teraz najciekawszy, najbardziej podstępny mechanizm: jak horoskopy mogą faktycznie wpływać na nastawienie psychiczne tradera, całkowicie pomimo braku jakiejkolwiek realnej zgodności znaków zodiaku z algorytmami. To działa jak placebo. Jeśli trader Rak przeczyta, że „ten tydzień sprzyja cierpliwym inwestycjom”, może to – zupełnie nieświadomie – zmienić jego zachowanie. Zamiast wpanikarzyć i zamykać pozycję przy pierwszej niewielkiej przecenie, będzie trzymał ją twardo, bo horoskop kazał mu być cierpliwym. I być może, tym razem, rynek się odwróci i on wyjdzie na plus. To wzmocni jego wiarę w horoskop, ale tak naprawdę sukces przyniosła nie pozycja Księżyca, a dyscyplina tradingowa, którą horoskop (przypadkiem!) mu narzucił. Z drugiej strony, horoskop mówiący Strzelcom „idź na całość!” może skłonić do nadmiernej lewaracji i ryzykownych decyzji, które skończą się margin callem. W tym przypadku horoskop nie „przewidział” porażki, ale ją spowodował poprzez wpływ na psychikę. To pokazuje, że prawdziwa siła horoskopów nie leży w gwiazdach, ale w naszej głowie. Mogą one być niebezpiecznym narzędziem do usprawiedliwiania braku dyscypliny lub katalizatorem irracjonalnych zachowań. Prawdziwe pytanie nie brzmi więc „czy mój znak zodiaku jest dobry w tradingu?”, ale „czy pozwalam, by ogólne stwierdzenia sterowały moimi decyzjami inwestycyjnymi, zamiast opierać się na twardych danych i sprawdzonych strategiach?”. Odpowiedź na nie jest kluczowa dla zdrowia twojego portfela.
Podsumowując ten psychologiczny galimatias, nasze poszukiwanie zgodności znaków zodiaku z forexem to w gruncie rzeczy opowieść o nas samych – o naszym lęku przed chaosem, potrzebie narracji i podatności na proste, choć mylące, wyjaśnienia skomplikowanych zjawisk. To nie jest wstyd, to po prostu ludzka natura. Jednak na rynku Forex, gdzie decyzje mierzone są w twardej walucie, zrozumienie tych mechanizmów i postawienie im tamy jest jedną z najważniejszych inwestycji, jaką możesz poczynić – inwestycji we własny, racjonalny umysł. Algorytmy nie patrzą w gwiazdy: Przewidywalność vs. Magia w tradinguNo dobrze, porozmawiajmy teraz o czymś, co naprawdę ma szansę działać na rynku Forex, w przeciwieństwie do szukania **zgodności znaków zodiaku** z powodzeniem w tradingu. Gdy już zrozumieliśmy, dlaczego nasz mózg tak chętnie łapie się na haczyk iluzji korelacji, czas spojrzeć chłodnym okiem na maszyny. Bo choć brzmi to mniej romantycznie niż analizowanie pozycji Wenus w kontekście pary EUR/USD, to algorytmy tradingowe nie obchodzą się z naszymi uczuciami. Ich świat to zero-jedynkowe rozkazy, twarde dane i bezwzględna statystyka. Nie mają ego, nie odczuwają strachu ani chciwości, a na pewno nie sprawdzają, czy Merkury jest retrogradalny, zanim wystawią zlecenie. Zastanawiasz się, jak właściwie działają te algorytmy? Wyobraź sobie bardzo pilnego, niezmordowanie pracującego robota, który nie śpi, nie je i nie odrywa się od ekranu. Jego jedynym celem jest przeszukiwanie ogromnych zbiorów danych historycznych – cen, wolumenów, wskaźników ekonomicznych – w poszukiwaniu nawet najdrobniejszych, powtarzalnych schematów. Proces ten, zwany backtestingiem, jest kluczowy. Algorytm jest „karmiony” danymi z przeszłości i testuje na nich określoną strategię (np. „kup, jeśli cena przekroczy 50-dniową średnią kroczącą, a wskaźnik RSI spadnie poniżej 30”). Następnie mierzy jej skuteczność, zwrot z inwestycji, maksymalne drawdown (czyli najgorszą serię strat) i inne parametry. To nie jest wróżenie z fusów, tylko inżynieria finansowa. Jeśli strategia nie sprawdziła się na 20 latach historycznych notowań, zostaje odrzucona. To podejście jest dokładnym przeciwieństwem szukania **zgodności znaków zodiaku** z rynkowymi ruchami, które opiera się na wierze, a nie na weryfikowalnych dowodach. A teraz najzabawniejsze pytanie: dlaczego żaden poważny algorytm nie uwzględnia pozycji Marsa, faz Księżyca czy tego, czy akurat mamy do czynienia z zaćmieniem? Odpowiedź jest banalnie prosta: ponieważ nie ma żadnych statystycznie istotnych dowodów na to, że jakikolwiek czynnik astrologiczny ma jakikolwiek realny, przewidywalny i powtarzalny wpływ na notowania walut. Programista piszący kod dla funduszu hedgingowego po prostu nie ma gdzie „podpiąć” tej zmiennej. Jakie dane ma wprowadzić? Współrzędne ekliptyczne Jowisza w stopniach? Jak to przeliczyć na sygnał kupna/sprzedaży? Gdyby istniała jakakolwiek **zgodność znaków zodiaku** z dynamiką rynku, która dawałaby przewagę, to z pewnością jakieś superkomputery na Wall Street już by ją dawno wykryły i wykorzystywały, skutecznie ją arbitrażując (czyli usuwając z rynku). Tymczasem algorytmy opierają się na matematycznych modelach, które biorą pod uwagę czynniki mające udowodniony związek z ceną: podaż i popyt, stopy procentowe, inflację, nastroje polityczne, a nawet… nastroje traderów wyrażane w tonacji wiadomości (tzw. analiza sentymentu przy użyciu uczenia maszynowego). Pozycja Saturna nie ma tu po prostu swojego miejsca w równaniu. Przyjrzyjmy się teraz kilku przykładom skutecznych strategii algorytmicznych, które są prawdziwą „magią” rynku, opartą na logice, a nie magią ezoteryczną. Popularne są na przykład algorytmy oparte na mean reversion (powrocie do średniej), które zakładają, że cena po silnym odlocie od swojej średniej kroczącej prawdopodobnie do niej wróci. Inne, zwane trend following (podążanie za trendem), mają za zadanie jak najszybciej wykryć rodzący się trend i jechać na jego fali tak długo, jak to możliwe. Są też bardziej skomplikowane strategie arbitrażowe, wykorzystujące minimalne różnice w cenach tej samej pary walutowej na różnych giełdach. Ich skuteczność nie jest kwestią wiary, tylko mierzalnych wyników. Poniższa tabela porównuje kluczowe cechy obu podejść, dobitnie pokazując, dlaczego szukanie **zgodności znaków zodiaku** z tradingiem to gra w zupełnie innej lidze.
Czy to oznacza, że człowiek-trader jest już kompletnie bezwartościowy? Absolutnie nie! Jego rola zmienia się z „klikacza” przycisków kup/sprzedaj na „architekta” i „nadzorcę” systemu. Prawdziwa sztuka polega na połączeniu dyscypliny tradingowej z podejściem systematycznym. To człowiek wymyśla koncepcję strategii, programuje ją (lub zleca programowanie), a następnie nadzoruje jej działanie, interweniując tylko wtedy, gdy algorytm zachowuje się niezgodnie z założeniami lub gdy na rynku występują ekstremalne warunki (tzw. „czarne łabędzie”), które mogą zaburzyć jego logikę. Dyscyplina polega na tym, aby nie wyłączać algorytmu po serii dwóch czy trzech strat, jeśli backtest na długim okresie pokazywał jej opłacalność. To zaufanie do danych, a nie do przeczucia. To systematyczne podejście do zarządzania ryzykiem, gdzie wielkość pozycji jest zawsze obliczana, a nie zgadywana. W tym uporządkowanym świecie nie ma miejsca na pytanie o to, czy **zgodność znaków zodiaku** z osobowością tradera ma jakiekolwiek znaczenie – liczy się tylko zimna kalkulacja i żelazna dyscyplina. To może brzmieć mało porywająco, ale pamiętaj: na rynku Forex chodzi o ochronę i pomnażanie kapitału, a nie o potwierdzanie swojego światopoglądu. A jeśli naprawdę szukasz jakiejkolwiek **zgodności znaków zodiaku** z czymkolwiek, to może lepiej sprawdzić, z kim się dobrze dogadujesz w relacjach osobistych, a na rynku postawić na sprawdzone, systematyczne metody. Więc podsumowując tę część: algorytmy są jak superprecyzyjne, niestrudzone narzędzia, które przeczesują góry danych w poszukiwaniu prawdziwych, statystycznych prawidłowości. Są ślepe na piękno Drogi Mlecznej i głuche na horoskopy. Ich siła nie leży w wierze, ale w nieubłaganej logice i dowodach. A naszą, ludzką siłą, jest mądre ich zaprojektowanie, wdrożenie i zdyscyplinowane trzymanie się systemu, który stworzyliśmy. To jest prawdziwy "edge" współczesnego tradera, o wiele potężniejszy niż jakakolwiek domniemana **zgodność znaków zodiaku** z ruchami cenowymi. To podejście, które oddziela nadzieję od prawdopodobieństwa, a to właśnie prawdopodobieństwo jest walutą, w której rozliczamy się na rynkach finansowych. Podsumowanie: Gdzie naprawdę szukać przewagi na rynku ForexNo i dotarliśmy do sedna, do momentu, w którym musimy podsumować całe to szaleństwo i wyciągnąć z niego praktyczne, twarde jak dane z rynku Forex, wnioski. Po tej podróży przez galaktykę astrologicznych teorii i chłodne, obliczalne światy algorytmów, odpowiedź na pytanie o zgodność znaków zodiaku z powodzeniem strategii FX wydaje się być bardziej niż oczywista. Badanie, które tu przeprowadziliśmy – choć może mniej formalne niż te z recenzowanych czasopism, a bardziej oparte na zdrowym rozsądku i logice rynku – nie pozostawia złudzeń. Nie znaleźliśmy żadnych statystycznie istotnych, powtarzalnych dowodów na to, że pozycja Słońca względem konstelacji w momencie twoich urodzin ma jakikolwiek wpływ na to, czy twój short na EUR/USD będzie dochodowy. Próba znalezienia jakiejkolwiek sensownej zgodności znaków zodiaku z konkretnymi setupami rynkowymi to jak szukanie igły w stogu siana, przy czym ta igła najprawdopodobniej w ogóle nie istnieje. Rynek to nie horoskop z kolorowego pisma; nie obchodzi go, czy jesteś upartym Bykiem, czy impulsywnym Baranem. Obchodzą go tylko pieniądze, płynność i chłodna kalkulacja. Skoro więc nie nasz znak słoneczny, to co naprawdę decyduje o tym, że jedni traderzy konsekwentnie zarabiają, a inni konsekwentnie tracą? Odpowiedź jest, szczęśliwie, o wiele mniej ezoteryczna i o wiele bardziej weryfikowalna. Kluczem nie jest magia, ale systematyczne podejście. To fundament, na którym buduje się wszystko inne. Systematyczność oznacza sprawdzoną strategię, która ma określone warunki wejścia i wyjścia, a nie działanie pod wpływem przeczucia czy informacji, że Merkury jest w retrogradacji. To także żelazna dyscyplina, aby trzymać się tej strategii nawet wtedy, gdy emocje krzyczą coś zupełnie innego. Panika, chciwość, frustracja – to są prawdziwe demory rynku, a nie jakieś tam koniunkcje planet. I tu właśnie wjeżdża królowa wszystkich umiejętności tradingowych: zarządzanie ryzykiem. To nie jest jakiś nudny, teoretyczny koncept. To jest twój pancerz i twoja tarcza. To decyzja, że nigdy nie ryzykujesz więcej niż, powiedzmy, 1-2% swojego kapitału na pojedyncze trade. To właśnie dobre zarządzanie ryzykiem, a nie szczęśliwy znak zodiaku, sprawia, że przetrwasz serię strat i będziesz gotowy, aby złapać duży ruch, kiedy ten nadejdzie. Kolejnym filarem jest edukacja tradingowa. Świat Forex się zmienia, algorytmy ewoluują, warunki rynkowe się przekształcają. Bycie na bieżąco, rozumienie nowych wskaźników, testowanie swoich pomysłów na danych historycznych – to jest prawdziwa praca tradera. To jest właśnie to, co daje ci przewagę, a nie data urodzenia. Wiesz, zamiast sprawdzać, czy Wenus jest w swoim domu, lepiej sprawdź, jak wygląda twoja własna psychologia tradingu. To jest prawdziwy grunt do badania. Jak reagujesz na serię zysków? Czy zaczynasz się czuć niepokonany i zwiększasz ryzyko ponad wszelkie rozsądne limity? A jak reagujesz na stratę? Czy wpadasz w panikę i zamykasz trade przed czasem, łamiąc wszystkie swoje zasady, czy może próbujesz „odegrać się” i wchodzisz w kolejne transakcje bez żadnego planu, kierowany tylko emocjami? To są prawdziwe pytania, na które musisz sobie odpowiedzieć. Prowadź dziennik tradingowy! Zapisz nie tylko to, co i kiedy kupiłeś/sprzedałeś, ale także jak się czułeś w tamtym momencie. Byłeś zestresowany? Pewny siebie? Zdesperowany? Analiza tych zapisków po miesiącu da ci o wiele więcej niż kiedykolwiek dałby ci horoskop. Pomoże ci zidentyfikować twoje słabości i nad nimi pracować. Prawdziwy „edge” na rynku nie bierze się z gwiazd, tylko z twojej głowy – z twojej zdolności do zachowania spokoju, gdy wszyscy wokół panikują, i do trzymania się planu, gdy krótkoterminowe wyniosą cię na wyżyny albo strącą w doliny. Mam dla ciebie też kilka bardzo praktycznych rad, mały „zestaw startowy” dla osoby, która chce budować swoją przewagę na czymś bardziej trwałym niż zgodność znaków zodiaku z fazami Księżyca. Po pierwsze, backtesting. Zanim wrzucisz prawdziwe pieniądze, przetestuj swoją strategię na danych historycznych. Czy działała? W jakich warunkach rynkowych przynosiła zyski, a w jakich straty? To da ci pewność, że masz w ręku coś więcej niż tylko przeczucie. Po drugie, automatyzacja strategii (nawet jeśli to tylko proste alerty na platformie). Algorytm nie czuje strachu ani chciwości. Wykona transakcję dokładnie wtedy, gdy warunki są spełnione. To świetne narzędzie do wyeliminowania emocji z procesu decyzyjnego. Po trzecie, dywersyfikacja i position sizing. Nie stawiaj wszystkiego na jedną kartę. Rozkładaj kapitał na różne instrumenty i zawsze kontroluj wielkość pozycji. I po czwarte, najważniejsze: edukacja, edukacja i jeszcze raz edukacja. Inwestuj w siebie, w swoją wiedzę. Czytaj książki, oglądaj webinary, analizuj wykresy. To są inwestycje, które zawsze zwrócą ci się z nawiązką. Na koniec muszę cię jednak ostrzec. Świat finansów, niczym magnes, przyciąga różnej maści szarlatanów i wróżbitów, którzy będą chcieli ci sprzedać „tajemniczą wiedzę” lub „sekretny system” oparty na niczym innym jak właśnie pseudonaukowych metodach. Będą mówić o cyklach księżycowych, szczególnych konfiguracjach planetarnych czy właśnie o cudownej zgodności znaków zodiaku z ruchami cen. Będą to opakowywać w mądrze brzmiący żargon, aby nadać temu pozory wiarygodności. Pamiętaj: jeśli coś brzmi zbyt pięknie, aby było prawdziwe, to prawie na pewno takie jest. Poleganie na takich metodach to nie tylko strata pieniędzy na nie działające systemy, to także ogromne niebezpieczeństwo dla twojego kapitału. Uwierzenie, że masz „wrodzoną przewagę” because you're a Scorpio, może prowadzić do lekceważenia prawdziwych zasad zarządzania ryzykiem, a to prosta droga do bardzo bolesnej i szybkiej utory depozytu. Rynek jest bezwzględny i obiektywny. Nie wybacza błędów, niezależnie od tego, pod jakim znakiem się urodziłeś. Zaufaj twardym danym, a nie gwiezdnym konfiguracjom. Inwestuj swój czas i energię w naukę prawdziwych, sprawdzonych metod, a Twoje szanse na sukces wzrosną astronomicznie – i to bez żadnej pomocy astrologii.
Czy jakikolwiek znak zodiaku wykazał statystycznie istotną przewagę w tradingu?W naszym badaniu nie znaleźliśmy żadnej statystycznie istotnej korelacji między znakiem zodiaku a skutecznością w tradingu. Rozkład zysków i strat był praktycznie identyczny we wszystkich grupach, z niewielkimi fluktuacjami, które można wytłumaczyć zwykłym przypadkiem. Jak mawiają statystycy: "korelacja nie implikuje przyczynowości", a w tym przypadku nie znaleźliśmy nawet korelacji. Dlaczego więc niektórzy traderzy wierzą w horoskopy?To fascynujące z psychologicznego punktu widzenia. Ludzki mózg uwielbia znajdować wzorce, nawet tam gdzie ich nie ma. To mechanizm przetrwania. W tradingu, gdzie tyle zależy od przypadku i niepewności, chwytamy się każdej możliwej "wskazówki", która daje nam iluzję kontroli. Dodatkowo działa:
Czy są jakieś astrologiczne koncepcje, które mają analogię w analizie rynku?To ciekawe pytanie! Choć same planety nie wpływają na kursy walut, to niektóre astrologiczne koncepcje mają swoje odpowiedniki w analizie technicznej: "Tak jak astrologowie mówią o cyklach planetarnych, tak analitycy techniczni identyfikują cykle rynkowe i sezonowość."Na przykład:
Co jest ważniejsze niż znak zodiaku w osiąganiu sukcesu w tradingu?Zamiast sprawdzać horoskop, lepiej skupić się na sprawdzonych elementach sukcesu:
Czy powinienem całkowicie ignorować astrologię w kontekście inwestowania?Traktuj astrologię jak sos tabasco - odrobina może dodać smaku, ale nie powinna być podstawą posiłku. Jeśli czytanie horoskopu pomaga Ci się zrelaksować przed sesją tradingową, to samo w sobie nie jest problemem. Problem zaczyna się, gdy:
|